Czy pamiętacie jeszcze „małą czarną” torbę od Zefala, którą recenzowaliśmy na początku ubiegłego roku? W sezonie 2024, w komplecie z T1, na moim rowerze startowym, jeździ torba pod ramę : Z Adventure C4. Zapraszam do zapoznania się w poniższym tekście, z moimi wrażeniami z jej użytkowania.
Jacek Nosowski
Model Zefal Z Adventure T1, czyli „płetwa” mocowana na górze ramy przy kierownicy, sprawdził się przez ten czas na medal. Z perspektywy przebytych wspólnie kilometrów nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń co do funkcjonalności, trwałości oraz wygody użycia. Oczywiście, wszystko w zakresie zastosowań, do których została stworzona, czyli transportu drobiazgów, które warto mieć pod ręką w trasie.
Z Adventure C4
Za pasem początek nowego sezonu – nowe plany, nowe wyzwania. Dobre doświadczenia z modelem Adventure T1, skłoniły mnie do zainteresowania się „starszą siostrą” (bratem?) z tej samej rodziny produktów firmy Zefal – modelem Z Adventure C4. Litera C w tym przypadku oznacza, że jest to torba mocowana pod ramą, a czwórka – że to największy przedstawiciel z tej serii. Faktycznie, przy 50cm długości, 12-14cm wysokości i 6,5cm szerokości, gabaryty torby to maksimum tego, co można zamocować pod górną rurą ramy, przy zachowaniu możliwości zabrania dwóch bidonów. Ba! Przed podjęciem decyzji o zakupie zalecam sprawdzenie, czy rama roweru jest wystarczająco długa aby „pomieścić” C4-kę. W moim CaadX, mimo ramy w słusznym rozmiarze 57cm, torba weszła „na styk”. Pojemność torby deklarowana przez producenta to 4,2 litra regularnie ukształtowanej i łatwo dostępnej przestrzeni ładunkowej.
[Minimalistyczny design, minimalistyczne opakowanie. Nie potrzeba więcej]
Mimo słusznych rozmiarów, wzornictwo Zefal Adventure C4 charakteryzuje skrajny minimalizm, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ascetyzm. Torba jest dostępna jedynie w czarnej wersji kolorystycznej, a jednolite płaskie powierzchnie boczne są urozmaicone wyłącznie wąskimi paskami odblaskowymi, oraz długą wąską kreską suwaka na prawej ściance. Mnie to przypadło do gustu, jednak jeśli ktoś będzie szukał kolorów lub ceni krzykliwy lub wyrafinowany design, może być zawiedziony.
Istotną cechą konstrukcji torby Zefala jest, że w całości jest ona zbudowana z paneli TPU (termoplastycznego poliuretanu) połączonych ze sobą techniką bezszwową. Panele TPU mają jednolitą, gładką, nieco gumowatą powierzchnię i sprawiają wrażenie w 100% nieprzemakalnych. W porównaniu do klasycznych materiałów (typu Cordura, nylon itp), wydają się być również bardziej odporne mechanicznie, np. na przecięcia, przedziurawienia, zadrapania, oraz zdecydowanie łatwiejsze do czyszczenia. Warto podkreślić również, że dzięki użyciu paneli TPU, torba jest dość sztywna – zachowuje kształt niezależnie od tego, czy jest wypełniona, czy nie – w odróżnieniu od toreb z klasycznych materiałów, które puste ulegają mniejszym lub większym stopniu deformacji, a „nabierają kształtów” dopiero po wypełnieniu. Sztywność paneli TPU, oznacza również, że torba niechętnie będzie się dostosowywać kształtem do nietypowych ram, np. takich gdzie górna rura nie jest prosta – w takim przypadku również warto przynajmniej wykonać przymiarkę przed zakupem.
[Zefal C4 dzięki sztywności paneli TPU zachowuje kształt nawet pusty]
Również jeśli chodzi o wnętrze, Zefal postawił na prostotę – użytkownik otrzymuje do dyspozycji regularne wnętrze o słusznej pojemności, bez żadnych dodatkowych wewnętrznych komór/przegród/organizerów – w wyjątkiem płaskiej kieszeni na drobiazgi, zabezpieczonej od wewnątrz suwakiem. Dostęp do wnętrza torby zapewnia jeden, długi na 42cm suwak, umieszczony na prawej ścianie torby. Dostęp do wnętrza jest wygodny. Sztywność paneli TPU, z których składa się torba, sprawia że nie ulega ona deformacji nawet kiedy suwak jest zupełnie rozpięty. Kto miał „przyjemność” zbierania fantów, które wysypały się z „miękkiej” torby po pełnym otworzeniu długiego suwaka – będzie wiedział o co chodzi ;). Wnętrze torby, a jakże, jest również jednolicie czarne (panele TPU nie są niczym pokryte/wykończone), więc poszukiwanie jakichś drobiazgów w ciemności może wymagać cierpliwości.
[Wewnętrzna, płaska kieszeń, np. na dokumenty]
Mocowanie torby do ramy roweru odbywa się z użyciem 4 solidnych pasków zapinanych na rzep: po jednym pasku z przodu i z tyłu torby, oraz dwa na górze, które przewlekane są przez przeszywane „ucha”. W optymalnym dopasowaniu miejsca mocowania pomaga, że rzepy mocujące do górnej rury mają 4 i 5 dostępnych pozycji mocowania, a rzep stabilizujący torbę z przodu – dwie.
Mając na uwadze gabaryty oraz solidność materiałów użytych do wykonania, to co zaskakuje to relatywnie niska waga torby, która wynosi niewiele ponad 220 gramów (waga deklarowana przez producenta to 238g). Nie to, abym w tej kategorii sprzętu uważał za stosowane liczyć każdy gram, jednak warto odnotować, że produkty konkurencji (np. Topeak MidLoader, Geosmina FrameBag, Blackburn Outpost, Apidura Expedition) są na ogół cięższe.
[Mimo konkretnych rozmiarów i pojemnego wnętrza, torba jest zaskakująco lekka]
A jak „duża czarna” sprawdza się w trasie? Jest dobrze.
Torba, niezależnie od stopnia załadowania, jest zamocowania stabilnie do ramy – nie przeszkadza, nie obija się, nie obciera – niezależnie od tego, czy nawierzchnia jest równa, czy wyboista. Nawet w trakcie jazd testowych zdarzało mi się nawet zapomnieć w ogóle o tym, że jest zainstalowana. Torba nie zwracała chyba również uwagi wśród innych rowerzystów – nie zauważyłem, aby przyciągała spojrzenia, lub – w drodze na Gassy – wzrósł odsetek machających mi rowerzystów ;). Dostęp do przestrzeni ładunkowej w trakcie jazdy jest bardzo łatwy. Suwak można bez problemów odtworzyć na dowolną długość i zamknąć, używając tylko jednej ręki. Nic się nie zacina, nie haczy, dzięki sztywności torby linia suwaka pozostaje prosta. Trudno wymagać więcej.
[Zefal nie rzuca się w oczy, jak dla mnie plus]
Jedyną bolączką, którą dostrzegłem w użytkowaniu torby Zefala jest brak opcji wewnętrznej organizacji (niemałej przecież) przestrzeni ładunkowej. Jeśli torba jest pełna, nie stanowi to problemu, jednak w sytuacji gdy potrzebujemy zabrać tylko kilka drobiazgów – musimy się liczyć z tym, że będą one swobodnie przemieszczać się wewnątrz torby w rytm pokonywanych nierówności. Zdecydowanie nie należy liczyć na to, że wyjmiemy rzeczy w takim porządku, w jakim zostały włożone. W praktyce oznacza to, że przy kompletowaniu ekwipunku na wyjazd, należy zadbać o to, aby gabarytami możliwie dobrze wypełniał przekrój poprzeczny torby (6x12cm). Szkoda, że producent nie zastosował w tym modelu żadnego „patentu” (rzepy, przegrody etc) na dostosowanie przestrzeni ładunkowej do doraźnych potrzeb.
Po kilku jazdach „wokół komina” przyszedł w końcu czas na faktyczny sprawdzian w warunkach bojowych. Jedna z dobrych zasad mówi – startując na długim dystansie (maraton, ultramaraton) zadbaj o to, aby wszystkie elementy wyposażenia były na 100% pewne i sprawdzone. Ja, mając w perspektywie w połowie maja start w Baltic Bike Challenge, ultramaratonie gravelowym na dystansie 700km, postanowiłem zaryzykować, i użyć Zefal C4 jako głównej przestrzeni ładunkowej, uzupełniając konfigurację wyłącznie o Zefal T1, jako podręczny schowek na drobiazgi. Jednocześnie postanowiłem całkowicie zrezygnować z torby podsiodłowej.
Szaleństwo? Okazało się, że nie. Dzięki temu, że torba udostępnia obszerną i regularną przestrzeń ładunkową, okazuje się bardzo pakowna. Na start w BBC zmieściłem w niej: kurtkę (paclite), rękawki (ocieplane + nieocieplane), nogawki (nieocielplane), ochraniacze na buty, dodatkowe dwie pary rękawiczek, oraz zestaw serwisowy: multitool, pudełko z „przydasiami”, zapas wosku do łańcucha, pompkę i zapasową dętkę. Docelowo, na starcie, w torbie znalazły się dodatkowo dwa batony energetyczne oraz tracker. Szok i niedowierzanie !
[Wierzcie lub nie, ale to wszystko (i więcej) zmieściło się wewnątrz. Szok!]
Mimo zapakowania „pod korek”, torba w niczym nie straciła na swoich właściwości – pozostała sztywna i stabilna. W czasie jazdy, niezależnie od nawierzchni (asfalt, szuter, płyty betonowe, piach, korzenie etc) nie zauważyłem żadnych niepokojących tendencji do przemieszczania lub obijania. Zastosowanie takiej konfiguracji miało niewątpliwie ten plus, że rower pozbawiony „dyndającej” podsiodłówki, był odczuwalnie bardziej „zwarty” i miał lepszy rozkład masy, dzięki czemu poruszanie się w trudnym terenie było mniej problematyczne.
[Zefal C4 przygotowany do pokonania dystansu 700km na trasie Baltic Bike Challenge 2024]
Pozytywnie wypadła inspekcja torby na mecie – mimo długiej i urozmaiconej trasy, nie udało mi się odszukać żadnych śladów zużycia lub deformacji, które w perspektywie kolejnych startów mogłyby wskazywać na możliwość uszkodzenia. Wszystkie mocowania pozostały nienaruszone, a torba po przetarciu na mokro z kurzu wyglądała niemal jak nowa.
[Zefal C4 świetnie się sprawdził na trasie Baltic Bike Challenge]
Czy Zefal Adventure C4 jest godna polecenia? Kilka tygodni doświadczeń z C4’ką pozwoliło mi w dużej mierze docenić jej zalety i wychwycić przypadłości, choć pewnie okres ten był zbyt krótki aby sprawdzić np. trwałość torby i odporność na uszkodzenia. Natenczas, model ten przekonał mnie do siebie wodoszczelnością, dużą, regularną przestrzenią ładunkową oraz wygodnym i stabilnym systemem mocowania. Na plus oceniam również nierzucający się w oczy design oraz… niewygórowaną cenę. W sklepie Bikeman torba kosztuje jedynie 220 zł, czym zdecydowanie odróżnia się pozytywnie od drożej konkurencji. Mając to wszystko na uwadze, mogę z czystym sumieniem polecić Zefal Z Adventure C4 zarówno na krótsze jak i te całkiem długie wyprawy. Do zobaczenia na trasie!
Tekst powstał dzięki współpracy z firmą Bikeman, dystrybutorem marki Zefal.